czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 1 "Go away."

"Tęsknisz za słońcem tylko wtedy, kiedy zaczyna padać śnieg." 

- Mógłbym Cię przepraszać do końca świata i kilka dni dłużej, ale co to zmieni? - wyszeptał opierając się o ścianę domu. Ona siedziała na nagrzanym słońcem piasku, wiatr rozwiewał jej jeszcze nie tak dawno idealnie ułożone włosy.
- Odejdź.
- Wybacz. - ostatni raz spojrzał w jej stronę.
Nie chciała go znać.
-2 lata później-
- Jennis! - głośny krzyk ciemnowłosej rozniósł się po całym pomieszczeniu wywołując ciarki u zapłakanej blondynki siedzącej w kącie. 
- C-co zamierzacie ze mną zrobić? - załkała blondynka podnosząc wzrok na dwie dziewczyny stojące w progu kuchni.
- Zamknij się i naucz się szacunku. Nie wchodzi się komuś w słowo. - warknęła brunetka nawet się nie odwracając.
***
- Drew dzwonił i mówił, że Reed chce jeszcze trzy blondynki do jutra. - odezwała się wyższa dziewczyna patrząc w stronę swojej przyjaciółki. 
- Oh słodki Jezu. Mam już dość blondynek do końca życia. - jęknęła brunetka, na co druga zgromiła ją wzrokiem. 
- Uhm, Cloe, nadal tutaj jestem. - powiedziała oburzona blondynka. 
- Wiesz, że nie to miałam na myśli, Jennis. Znaczy nie to, że ty tylko, o Boże, nie spałam od wtorku, a dziś jest... sobota, cudnie.
- Potrzebujemy urlopu. 
- Obowiązkowo. 
Jennis wciągała na siebie jasne dżinsy, kiedy Cloe zadzwonił telefon. 
- Bro. - rzuciła znudzona zakładając swoją ulubioną skórzaną kurtkę. 
- Który klub. - odezwał się znajomy głos po drugiej stronie. Cloe rzuciła Jennis pytające spojrzenie.
- 21. - odpowiedziała rozłączając się. 
***
-Nienawidzę klubów, w których grają to pieprzone techno. Nie rozumiem jak ktoś może tego słuchać. - jęknęła Cloe opadając na miękką kanapę. Jennis zaśmiała się głośno zamykając drzwi prowadzące do piwnicy na klucz. 
- Dobrze, że Dean miał numer to tej głupiej suki, bo inaczej byłoby po nas. - odezwała się Jenn zajmując miejsce na kanapie. 
- Inwazja pasztetów w 21. - przytaknęła Cloe ze śmiechem. 
Głośny dźwięk dzwonka do drzwi zagłuszył idealną ciszę panującą w pokoju. Jennis podeszła cicho do drzwi chwytając nóż zaczepiony o ciemne zasłony na prawo od wejścia. Chwyciła mocno "narzędzie zbrodni" jak to mówią i uchyliła drzwi chowając się za nimi. Do pomieszczenia wtargnęła wysoka postać, na co Jennis przycisnęła ramię do szyi mężczyzny przejeżdżając po niej lekko nożem. 
- Woah, spokojnie słońce. Nie chcę cię zabić. - głęboki głos rozbrzmiał po pomieszczeniu pomimo, że mężczyzna mówił szeptem. 
- Dlaczego niby mamy ci wierzyć? - warknęła Cloe pojawiając się na przeciwko niego niemal z nikąd. 
- Witaj, kochanie. - wysoki chłopak zaśmiał się cicho unosząc ręce w poddańczym geście. Jego ciężki oddech był wyraźnie słyszalny kiedy Jennis zacieśniła uścisk jeszcze bardziej. Jasne światło podkreślało młodzieńczą twarz chłopaka i odbijało się w jego głębokich tęczówkach. Kilka niesfornych loków wypadało spod jego założonej tył na przód czapki z daszkiem. Ubrany był w ciemną koszulkę z długimi rękawami, dokładnie opinającą wszystkie jego mięśnie i dżinsy z obniżonym krokiem.
- To zdecydowanie nie twój styl, Harry. - odezwała się Cloe zanim zdążyła ugryźć się w język. - Znaczy z tymi spodniami.
Chłopak zgromił ją wzrokiem, po czym w jego oczach błysnęła iskierka rozbawienia, która jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła.
- Reed mnie przysyła. - warknął chłopak tracąc już powoli cierpliwość.
Jennis puściła Harrego chowając nóż do kieszeni spodni i udając się po schodach na górę. Cloe spojrzała na chłopaka wyczekująco strzelając paznokciem.
- Przestań, Cloe. - mruknął zielonooki robiąc krok w stronę dziewczyny.
- Przejdź do rzeczy, nie spałam od wtorku i ostatnie czego chcę to słuchać ciebie. - jęknęła dziewczyna.
Harry uśmiechnął się próbując powstrzymać chichot. Nie mógł pojąć jak ktoś tak niewinny może być tak niebezpieczny.
- Nienawidzę cię Harry, tak szczerze. - mruknęła Cloe przecierając oczy. - Ale twoje usta wyglądają tak cholernie dobrze w tym świetle.
- Wiedziałem, że prędzej czy później do mnie wrócisz, skarbie. - zaśmiał się przyciskając brązowooką do siebie i spoglądając z góry prosto w jej zaspane oczy.
- Potrafisz rozśmieszyć człowieka, Harold. - zakpiła Cloe odsuwając się się od niego. Chłopak wzruszył ramionami i rozejrzał się dookoła
- Gdzie. - powiedział zatrzymując wzrok na zegarze, który wskazywał kilka minut po czwartej nad ranem.
- Piwnica. - mruknęła dziewczyna ziewając.
- Macie wszystkie?
- Cztery blondi.
- Ładne?
- Dean twierdzi, że ładne.
- Kolor oczu.
- Jedna brązowe, reszta niebieskie.
- Chude?
- Żadna nie przekracza 50kg.
- Wiek.
- Dwie szesnastki, siedemnastka i osiemnastka.
- Pochodzenie.
- Jedna jest z Kuby, jedna z Londynu, dwie z LA.
- Znają się?
- Nie.
- Włosy długie?
- Yeah.
- Idealnie.
- Skończyłeś? - dziewczyna przeciągnęła się marząc o tym by iść już spać.
- Żegnaj, piękna. - rzucił wychodząc. 

1 komentarz: